Wracam do domu. Na zewnątrz ciemno, jakby ktoś nagle zgasił światło. A przecież to dopiero 16! Tyle planów przede mną, ale gdzie te chęci?
Pedałuję na rowerze stacjonarnym i żeby się nie zanudzić oglądam program kulinarny (o ironio!). Patrzę jak w Master Chef-ie robią cudowną delicję z kremem, albo pyszne makarony. Innym razem biegnę ulicami miasta (bo ile można ćwiczyć w domu) i myślę o tym, co przygotuję po prowrocie.
W myślach tyle pyszności, a kiedy jestem już na miejscu- apetyt odchodzi- ze zmęcznia.
Sprzeczności.
Wahania.
Rozbieżności.
= Kobieta.
Chęci. Raz są, raz ich nie ma wcale.
Ale...
Na makaron- ZAWSZE.
Tagliatelle z łososiem w sosie szpinakowo serowym
Na obiad. Na kolacje. Na często.
Smacznego!