Często zaczynam 100 tysięcy rzeczy na raz.
Rząd książek leży koło mojego łóżka, sterta gazet-zaczętych i odłożonych.
Porządki, których przestaje mi się chcieć, jak tylko wyłożę wszystko na środek pokoju.
Już tak mam...
Staram się bardziej, aby dokańczać powieści, przeczytać gazetę od deski do deski, napisać wszytko w mailu i na blogu. Bez kalendarza, chyba bym przepadła.
Za to gotowanie... to proces od początku do końca jasny. Bo kończy się... jedzeniem, a to jest rzeczywisty i definitywny jego koniec.
To co, może wielkanocne jajeczko? Nieco w innym wydaniu.
Na śniadanie,
na codzień i od święta.
Potrzebujemy:
kajzerki (lub Wasze ulubione inne okrągłe bułeczki)
jajka (jedno na bułeczkę)
boczek, szynkę lub inne mięso w plasterkach
ser żółty
trochę zieleniny: szczypiorek, pietruszkę, zioła-kto co lubi
sól, pieprz, przyprawy (jakie chcecie)
Czubek bułki odkrajamy, drążymy środek bułki.
Wkładamy szynkę, wbijamy jajko, doprawiamy, przykrywamy serem żółtym.
Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni, przez ok 5-10 min, tak aby jajko się ścieło, a bułeczki nie przypaliły.
Posypujemy zielonym:)
Smacznego i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy!
O mnie
- Kamila
- Gotowanie to takie moje czary-mary. Zabawa, której efekt nigdy do końća nie jest mi znany. Chyba nie przestanę się dziwić, że tak zwykłe składniki są potrzebne do wykonania czegoś niezwykłego. Lubię dreszczyk emocji, kiedy ciasto rośnie w piekarniku i nie cierpię czekania, kiedy musi ostygnąć. Zapraszam na proste, smaczne małe "co nieco"!
30 marca 2013
14 marca 2013
Śpiewać każdy może...
Śpiewacie prowadząc samochód?
A może słuchacie audiobooków?
Ja śpiewam.
Głośno. ..
To chyba jedyne miejsce, gdzie daje upust swoim wokalnym "umiejętnościom". Poza tym, to bardzo mnie relaksuje a jednocześnie, pozwala skoncentrować się na drodze. Serio!
Wystarczy muzyka, którą lubię i wtedy nie da się nie śpiewać. Oczywiście, oszczędzam tych, którzy jadą ze mną, nie wspominając tych, z którymi jadę ja. Szkoda, aby ich poczucie estetyki zostało zniszczone;)
Czasami widzę z naprzeciwka dziwne miny przechodniów lub innych kierowców. Pewnie myślą, że ubliżam im za złą jazdę lub powolne przechodzenie przez pasy. Nic z tych rzeczy! Wyznaję jednak zasadę: Mój samochód, moje królestwo. Śpiewać i tak będę;)
A póki co, może skusicie się na coś smacznego.
Kluchy, bo jakże by inaczej ;)
zapraszam
Przepis na makarony znajdziecie tutaj.
Potrzebne nam będą:
pół polędwiczki
parmezan
śmietana 30 %
sól, świeżo zmielony pieprz,
czosnek- 1 ząbek
Polędwiczkę smażymy na małym ogniu do zarumienienia.
Do wytopionego tłuszczu dolewamy śmietanę, dodajemy czosnek, sól, pieprz- będzie to sos do makaronu.
Polędwiczki kładziemy na ugotowanym makaronie, polewamy sosem i posypujemy parmezanem.
Polecam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)