O mnie

Moje zdjęcie
Gotowanie to takie moje czary-mary. Zabawa, której efekt nigdy do końća nie jest mi znany. Chyba nie przestanę się dziwić, że tak zwykłe składniki są potrzebne do wykonania czegoś niezwykłego. Lubię dreszczyk emocji, kiedy ciasto rośnie w piekarniku i nie cierpię czekania, kiedy musi ostygnąć. Zapraszam na proste, smaczne małe "co nieco"!

30 marca 2013

Zaczyna, nie kończy...Wielkanocne jajo

Często zaczynam 100 tysięcy rzeczy na raz.
Rząd książek leży koło mojego łóżka, sterta gazet-zaczętych i odłożonych.
Porządki, których przestaje mi się chcieć, jak tylko wyłożę wszystko na środek pokoju.
Już tak mam...
Staram się bardziej, aby dokańczać powieści, przeczytać gazetę od deski do deski, napisać wszytko w mailu i na blogu. Bez kalendarza, chyba bym przepadła.

Za to gotowanie... to proces od początku do końca jasny. Bo kończy się... jedzeniem, a to jest rzeczywisty i definitywny jego koniec.

To co, może wielkanocne jajeczko? Nieco w innym wydaniu.
Na śniadanie,
na codzień i od święta.

Potrzebujemy:
kajzerki (lub Wasze ulubione inne okrągłe bułeczki)
jajka (jedno na bułeczkę)
boczek, szynkę lub inne mięso w plasterkach
ser żółty
trochę zieleniny: szczypiorek, pietruszkę, zioła-kto co lubi
sól, pieprz, przyprawy (jakie chcecie)


Czubek bułki odkrajamy, drążymy środek bułki.
Wkładamy szynkę, wbijamy jajko, doprawiamy, przykrywamy serem żółtym.

Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni, przez ok 5-10 min, tak aby jajko się ścieło, a bułeczki nie przypaliły.

Posypujemy zielonym:)



Smacznego i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy!



1 komentarz:

Wiadomośći cieszą :)