pfffffff, ale tu się zakurzyło.
miałam blogowe wzloty i upadki, ale tym razem to z pajęczyny chyba wyskoczy Spider-man...
szuru buru, chlastu chlastu .... i po kurzu:)
do rzeczy.
kwestią usprawiedliwienia, dla Tych, co zaglądają i piszą czy żyję :)
Żyję, mam się dobrze :)
trochę się pozmieniało. projekt mieszkaniowy pochłonął mnie całkowicie. Odeszło pichcenie (jedzenie jakoś odejść nie chce); odeszło bieganie (a regularne było całkiem efektywne); co za tym idzie moje ubrania dogłębnie pokazują, że czas coś zmienić bo szwy nie są tak wytrzymałe jak myślałam. Sił brak, natchnienia brak. jedyne co jest stałe i niezmienne- niechęć do prasowania:)
Pogodziłam się z tym chwilowo, bo wszystkiego na raz się nie da. No nie da się, prawda???????
Endomondo jednak przelało szale.
Nie raz miewałam wyrzuty sumienia, że blog "nieogarnięty", że w kuchni cisza aż w uszach dzwoni, że cztery litery rosną a ja leżę plackiem.
Pewnego ranka obudził mnie mail. Nie nie, romansideł się nie spodziewałam, ale chociaż jakiś miły newsletter -że przecena, że kupon rabatowy a tu...ENDOMONDO.
źródło: wp world
"Cześć Kamilo, zauważyliśmy, że kwiecień nie był dla ciebie aktywnym miesiącem. Chcielibyśmy znowu zobaczyć, że trenujesz. Jeśli potrzebujesz dodatkowej motywacji, chętnie pomożemy."
No nie...miarka się przebrała. Żeby mnie śledzić! Żeby dołować.
Miałam to dziadostwo skasować. No ale..
mają rację..
może jednak się da? a może tylko się nie chce?
piszę po pierwszym od dawna udanym treningu. idealna pogoda.
dobra trasa.
bieganie podczas kiedy ciasto na placek drożdżowy z rabarbarem wyrasta pod ściereczką.
i co? można?
MOŻNA!
nie będzie chyba tak żle ze mną, co? ;)
dużo motywacji Wam życzę
ps. podajcie maila. naślę na Was Endomondo ;)
K.