Czasami tak jest, że nie ma się ochoty, że się najnormalniej w świecie nie chce.
Zmieniamy priorytety, zmieniamy plan dnia.
Tak jest właśnie u mnie.
Pasja gotowania nie odchodzi. Nigdy. Chwilowo gaśnie, by powrócić, kiedy nadejdzie czas.
Chwilowo zaspokaja mnie jajecznica i kanapka do pracy.
Szybki makaron z warzywami albo kupiona pizza.
Tak bywa.
Ostatnio na weekendowy seans filmowy upiekłam właśnie pizze. Świetna zabawa. Ciasto rosło cudnie. Pachniało drożdzami w całym domu.
W każdym przepisie przeczytałam, że piekarnik nastawić trzeba na największą temperaturę.
Nastawiłam. Pizza wyszła dobra, ale jak stwierdzili znajomi, spieczonymi brzegami można było rozbijać talerz :)
Przepisu nie podaję, bo muszę znaleźć najlepszą metodę.
Póki co- uważajcie na piekarniki ;)
Ps. Znajomym dziękuję, że wytrwali przy jedzeniu (nie była aż taka zła- prawda?), i że znaleźli dla pizzy nowe zastosowanie - samoobrona ;)
Polecam do pieczenia pizzy specjalny kamien :)
OdpowiedzUsuńNagrzewa sie do bardzo wysokiej temperatury, pomaga odbierac wilgoc z ciasta, wiec od spodu jest chrupiace i piecze sie na takim kamieniu pizze ok 5 min wiec nie ma szans aby brzegi wyszly takie "do zabicia".
Nie jest tani, ok 100 zl kosztuje, ale od kiedy go mam nie wyobrazam sobie bez niego zycia, a w kazdym razie pieczenia pizzy w domu ;)
A pizze uwielbiam! :)
No i od kiedy go mam nie bylam w pizzerii ani razu ani tez (tym bardziej!) nie zamawialam pizzy na wynos, bo sama robie smaczniejsza (i tansza i to sporo).
Dzięki Marta za podpowiedź! popatrze za kamieniami. Mam nadzieję, że będzie wtedy służyła wyłącznie do jedzenia :)
Usuńpozdrawiam
Ja tam spieczone brzegi lubię;) A pizzy nie robiłam wieki. Cóż, wszyscy domownicy nagle są na diecie..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Zrób dietetyczną pizze;)
UsuńZgadzam się z Panną Malwiną - dobrze spieczone brzegi są po prostu wyśmienite. A ze zdjęć pizza wygląda naprawdę smacznie, więc chyba Twoi znajomi trochę przesadzili. ;)
OdpowiedzUsuń