O mnie

Moje zdjęcie
Gotowanie to takie moje czary-mary. Zabawa, której efekt nigdy do końća nie jest mi znany. Chyba nie przestanę się dziwić, że tak zwykłe składniki są potrzebne do wykonania czegoś niezwykłego. Lubię dreszczyk emocji, kiedy ciasto rośnie w piekarniku i nie cierpię czekania, kiedy musi ostygnąć. Zapraszam na proste, smaczne małe "co nieco"!

22 lipca 2012

Ciasto jogurtowe z wiśniami

Owoce letnie. Soczyste, kwaśne.Wiśnie.
Zerwane o poranku. Do ciasta.
Pachnie w kuchni- uwielbiam to!

Dzisiaj przepis najprostszy pod słońcem. A ciasto- najlepsze, jogurtowe, delikatne.




Potrzebujemy:

3 jajka
1 szklankę (250 ml) jogurtu naturalnego
3 szklanki mąki (250 ml)
1, 5 szklanki cukru (białego)
1/2 szklanki oleju
2 łyżeczki proszki do pieczenia
2 łyżeczki cukru waniliowego
ok 2 szklanek wiśni (wydrylowanych)


Wydryluj wiśnie (u mnie manufaktura ręczna- bo kobieta żadnej pracy się nie boi ;)
Oprusz je mąką, aby nie zapadały się w cieście.
Zmiksuj mokre składniki i stopniowo dodawaj mąki.
Można zaczynać standardowo- jajka z cukrem i po kolei reszta- ja wymieszałam wszystko razem, też wyszło :)

Wyłóż blaszkę papierem do pieczenia, dzięki temu ciasto będzie bardziej wilgotne. Użyłam tortownicy o średnicy ok 25 cm.

Ustaw piekanik na 200 stopni, piecz 30 min, a później sprawdź, czy ciasto jest gotowe- patyczkiem:)

Posyp cukrem pudrem...
i jedz! smacznego!



1 lipca 2012

Sielanka


Taaak, czasmi trzeba się zatrzymać. Spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy.
Właśnie takie miejsce jako to, pozwala nabrać dystansu, odpocząć.







































Mała wioska, położona w Górach Izerskich, otoczona zielenią, spokojem, ciszą. Dom z duszą, skrzypiące podlogi, pachnące drewno obok kominka, wykonanego z kafli. I co z tego, że lato? Wieczory mogą być chłodne, a trzaskającym ogniem w kominku chyba nikt nie pogardzi...



Potok, który szumi tuż przy domu, budzi mile rano. Śpiew ptaków za oknem, bzycząca mucha, która  dobija się do szyby. Wstajemy. Leniwie, powoli.





































Śniadanie? Tak, śniadanie.
Mały okoliczny sklepik, pachnące drożdzówki. Kawa z ekspresu, za którą wkładamy 1 zł do skarbonki gospodarzy.
Perspektywa dnia bez gonitwy, bez "Celów", "Zadań na wczoraj". Spokojny oddech. Szum drzew. Jest pięknie...



Gotowanie? Oczywiście!


W takim momencie sama przyjemność. Wynosimy talerze na ławkę przed domem. Świeci słońce, przyjemnie ogrzewa plecy.

A później? Rowery, spokój okolicy, gdzie pasą się krowy, gdzie biegają konie.  Auta? Jakie auta?
Cicho. Spokojnie. Można pomyśleć.








































Tego mi było trzeba!