Sad latem. Pleciony koszyk, który ma pomieścić wszystkie skarby drzew.
Pełnia kolorów. I zapach dzieciństwa- mirabelki. Maleńkie śliweczki. Zbierając je miałam wrażenie, że każda się do mnie uśmiecha :)
Uznałam, że najelpiej będą smakowały w cieście.
Przepis na ciasto podaję tutaj. Zmieniły się tylko owoce.
Mirabelki płuczemy i kroimy na pół, wyrzucamy pestki.
Część połówek wkładamy do masy, część zostawiamy na wierzchu - tuż pod kruszonką.
Nie bójcie się, że ciasto opadnie- dodałam sporo owoców (ok 40 mirabelek) i pięknie wyrosło.
Polecam serdecznie!
mirabelki jadłam ostatni raz chyba w wieku 7 lat... chyba czas najwyższy powrócić do dawnych smaków ;)
OdpowiedzUsuń