Potrzeba jest matką wynalazku. Mądre. Prawdziwe.
Nawet przy muffinach.
Znalazłam pierwszy z brzegu przepis w internecie ( za inspiracje dziękuję autorowi). Sprawdziłam składniki-mam, no -powiedzmy...
Masło- gdzieś widziałam, hmmm tylko że to było kiedyś i dawno go nie ma. Będzie olej, ok nie ma tragedii.
Ciasto rozrobione, piekarnik się grzeje, czekolada posiekana.
Foremki wyłożone i...
Papilotki! Właśnie- wiedziałam, że czegoś zapomniałam. Brak.
Chwilowa panika.
Co mam,co mam??????
Papier do pieczenia! Że też od razu na to nie wpadłam. Kupowałam kolorowe, przylepiające się do muffinka papilotki, za fortunę, a najprostsze rozwiązania, okazują się najłatwiejsze.
Muffinki wyszły super, a ciasto odklejało się od "papilotki" bez problemu. Polecam więc i oszczędzić trochę złotówek i nerwów ;)
a teraz konkrety:
Składniki na 12 muffinek (z moimi modyfikacjami):
2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka mleka
100 g masła (do roztopienienia)- u mnie było pół szklanki oleju roślinnego (o tym poniżej)
1 jajko
czekolada (u mnie Milka z bakaliami mleczna)
aromat waniliowy (2 krople)
W oryginalnym przepisie najpierw miesza się składniki suche i mokre osobno, następnie dodaje się resztę. Ja od razu pomieszałam wszystko. Wyszło, więc nie widze potrzeby.
Papier pociełam w prostokąty, (które miały byc kwadratami :)) , o długości boków ok 6-7 cm.
Wstawiłam muffiny na 25 min w temp 200 stopni.
Polecam :)
Są absolutnie przepiękne !
OdpowiedzUsuńWidzę, że tak, jak i ja jesteś fanką upraszczania i kuchennych improwizacji :)
OdpowiedzUsuńPo lekturze twojego wpisu rozważam zrobienie muffinków :)
male pychotki:)
OdpowiedzUsuńjakie ślicznotki z pieguskami.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że się podobają! smacznego!
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo smacznie i do tego uroczo :)
OdpowiedzUsuń