Odkrywamy czerwoną bulwę na nowo.
Panowie- nie ma mięsa. Uprzedzam lojalnie!
Początkowo nie byłam przekonana do tego bulwiastego dania. Nasłuchałam się jednak ochów i achów i oto jest.
Burak na talerzu.
Słodki.
Z lekko kwaśnawym sosem.
Słonym serem feta.
Gorzkawą rukolą.
Pyszny.
Chyba nie spodziewałam się, że ta czerwona bulwa tak w tym daniu mnie zaskoczy.
Zatem od początku:
Buraka gotujemy (oj długoooo, bo ok 45 min- w zależności od wielkości bulwy).
Po ugotowaniu obieramy skórkę, odstawiamy do wystygnięcia.
Kroimy na cienkie (ale bez przesady) plastry.
Powoli zapełniamy talerz plasterkami. Na środek nakładamy rukolę. Na rukolę- fetę.
Sos: 5 łyżek oliwy z oliwek
1, 5 łyżeczki musztardy francuskiej
1, 5 łyżeczki octu balsamicznego
2 plasterki wyciśniętej limonki
sól, pieprz
mieszamy. polewamy,
posypujemy prażonym słonecznikiem.
do tego grzanki z ciabaty pokrojonej na plastry i natartej czosnkiem.
Jemy.
Pijemy- wino białe, koniecznie!
Mmmmmmm
pycha!
spróbujcie- warto.
ps. promotorowi Buraccia dziękuję za inspirację :)
Uwielbiam buraki! Takie carpaccio jest pyszne!
OdpowiedzUsuńmmmniam! polecam buraki piec w foli aluminiwej. Ich smak jest wtedy zdecydowanie intesywniejszy i pyszniejszy. Ale takie Burraccio mmm :)
OdpowiedzUsuń