to nie będzie post o noszeniu sukienek,
nie ma błędu w słowie dres.
dres-polski dres.
znienawidzony przez miliony, kochany przez pozostałych
nieodzowny garnitur każdego sportowca
ale, że co? że ja sportowiec?
no proszę... starania a wyniki to dwie różne rzeczy.
Staram się. Póki moja marna odporność podoła.
Bo modnie jest być fit.
Co tam modnie. Ważne, że zdrowo, A tego potrzeba.
Bo przecież wstyd, kiedy wleczemy się po schodach i dopada nas zadyszka.
Znasz to?
Ja znam (tu chciałabym powiedzieć "znałam" ale jeszcze za wcześnie- po przewie chorobowej znowu trzeba pracować nad formą...)
Pokazanie swoich czterech liter światu to połowa sukcesu.
Za mną. Komfort totalny to jeszcze to nie jest. Od czegoś trzeba zacząć.
Staram się machać hantlami, mimo, że ramiona patrzą na mnie z politowaniem
Macham piłką pomiędzy nogami i pracuję nad koordynacją
ręce najpierw? czy nogi? zginać ? prostować?
Mylę prawą z lewą (to chyba Panów nie dziwi)
opadam bezsilnie na mate
kiedyś czytałam, że człowiek w życiu ma pełen poziom energii i nie warto spalać jej totalnie na takich zajęciach
Że niby bateria. Się wyczerpie.
to się naładuje!
powodzenia każdemu :)
ps. a może taki workout? z przesłaniem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wiadomośći cieszą :)