O mnie

Moje zdjęcie
Gotowanie to takie moje czary-mary. Zabawa, której efekt nigdy do końća nie jest mi znany. Chyba nie przestanę się dziwić, że tak zwykłe składniki są potrzebne do wykonania czegoś niezwykłego. Lubię dreszczyk emocji, kiedy ciasto rośnie w piekarniku i nie cierpię czekania, kiedy musi ostygnąć. Zapraszam na proste, smaczne małe "co nieco"!

12 grudnia 2011

Gnocchi z grzybami i kurczakiem


Wyłowiłam z zamrażarki ostatnie jesienne gotowane grzyby.
Piękne podgrzybki. Pachnące.
Od razu pomyślałam o gnocchi. Uwielbiam te "kluchy".
Być może co niektórzy uznają to za profanację, ale kupiłam je gotowe. Skład na opakowaniu był całkiem przyzwoity, więc nie mam wyrzutów sumienia :)
Dodałam do nich także kurczaka, mocno doprawiłam czosnkiem, a pierzynkę zrobiłam z serka BRIE.
Pycha.

Sprawdź czy masz:

gnocchi- 1 opakowanie - ok 500 g
grzyby- 300 g
śmietana 13 %
1 duża pierś z kuczaka
cebula
czosnek- 3 ząbki
serek brie, kilka plasterków
sól, pieprz, ostra papryka


1. Do osolonego wrzątku wsyp gnocchi, gotują się dosłownie minutkę.
2. Kurczaka pokrój w małą kostkę, podsmaż doprawiając delikatnie solą i pieprzem oraz ostrą papryką.
3. Uduś grzyby z cebulką (swoją drogą głupie określenie, "uduś grzyby"- przeciecież one już dawno padły ;)
4. Dodaj do grzybów śmietanę, dopraw solą i pieprzem. Dodaj czosnek (można ominąc jeśli ktoś nie lubi)

Kiedy poszczególne składniki będą gotowe, połącz je razem i przenieś do żaroodpornego naczynia.
Przykryj plasterkami BRIE, posyp lekko papryką i wstaw na 20 minut do piekarnika nagrzanego na 180 stopni.



3 grudnia 2011

Muffinki na słono- z kurczakiem i brokułami




Póki co jesień nas rozpieszcza. Świeci słońce, aż żal czasami siedzieć w pracy.
A kiedy w końcu kończymy już zapadają egipskie ciemności. Cóż, takie są uroki tej pory roku.
Jest za to czas, żeby pobawić się w kuchni, pomyśleć, pokombinować.
Właśnie dzięki temu wyszły te muffinki.
Lubię wykorzystywać sprawdzone przepisy na tysiąc sposobów, dlatego muffinkowe ciasto na słono, miało swoje korzenie w cieście słodkim, o ktrórym możecie poczytać tutaj.

Sprawdz czy masz (na 24 muffinki):

-4 jajka
- dwie szklanki mąki
- pół łyżeczki soli
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 usmażoną pierś z kurczaka
- pół bukietu brokuła
- 1 mała papryka
- 4 suszone pomidorki
- szczypta płatków chili
- zioła prowansalskie
- 125 ml oleju roślinnego

1. Wymieszaj w dużej misce:
mąkę, olej, sól, proszek do pieczenia.
2. Jajka ubij lekko na puszystą masę, przelej do reszty składników.
3. Dodaj pokrojoną bardzo drobno pierś z kurczaka,  brokuły posiekane na małe cząstki, paprykę w kostkę,  pomidory i przyprawy.

Wymieszaj łyżką delikatnie.

Na wysokość 3/4 papilotki napełnij nadzienie.

Wstaw do piekarnika na 20-25 min nagrzanego na 180 stopni.


Te muffinki to świetna alternatywa dla chętki na pizze :)

Polecam serdecznie


26 listopada 2011

Let's BENTO

Bento. Śniadanie i obiad w pracy nie muszą być nudne!

"Małe" pudełeczko, w którym ukryte są często dzieła sztuki- kulinarnej oczywiście.
W Japonii, dzieci dostają takie cudeńka do szkoly. Rodzice, jeśli nie robią ich dla siebie sami, to kupują na wynos. Równie ładne.

Na pewno miło jest otworzyć pudełeczko, w którym można znaleźć uśmiechające się kotki z ryżu, rodem z Mangi, albo kawałki owoców nakłute zabawnymi widelczykami w kształcie pandy.

Jeśli nadal nie wiecie o czym mówię wpiszcie w wyszukiwarkę BENTO, kliknijcie na grafikę, a nieźle się zdziwicie.

I ja na chwilę uległam BENTOMANII, zrobiłam sałatkę Caprese, a plastry mozzarelli wyciełam w kształcie gwiazdek. Obok w małym pojemniczku coś na deser- kawałki brzoskwini z puszki, z migdałami.



Wybaczcie jakość zdjęcia, zrobione telefonem w pracy ;)















Let's BENTO!

Ps. Bento na pewno się jeszcze u mnie pojawi. I chociaż póki co uważam ceny pojemników, które można kupić tutaj,  za kosmiczne, to może kiedyś się skuszę ;)

21 listopada 2011

Pokaż mi bloga a powiem Ci kim jesteś :)

Zastanawialiście się, co można wycztyać z  BLOGA?
Czego dowiedzieć się  o sobie, nie czytając tego wprost?


Skanuje swoje wpisy.
Obserwuję wygląd i zmiany na stronie i przyglądamy mu się obiektywnie.
Przed rozpoczęciem tej kuchennej przygody myślałam:

* Nie przepadam za deserami- przynajmniej nie za często
* Wolę słone bardziej niż słodkie
* Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia


A tu na BLOGU całkiem inaczej :)

Deserów u mnie tyle co obiadów, śniadań jak na lekarstwo, zup także.
Może to niefortunne etykietowanie (taka wymówka od razu mi przyszła na myśl)- ale coś w tym jest.
Im bliżej zimy tym bardziej melancholijne nastroje- zdjęcia nie są już kolorowe, brak słońca daje się we znaki. Kurczy się lista wpisów- widać wpływ spadku "chcenia". 

Ciekawe, że widać to  nawet tu, w internetowej rzeczywistości...

Muffinki piernikowe w polewie czekoladowej





































Ciemno. Jeszcze dobrze nie rozpocznie się dzień, a już słońce gdzieś znika.
Mimo to lubię tę porę roku. Jest mi spokojnie. Odnajduje czas na wiele innych rzeczy, na które wcześniej szkoda było cennych chwil pięknej pogody. Nadrabiam zaległości w czytaniu książek (jeśli w ogóle można je nadrobić...) i oglądaniu filmów. Odnalazłam listę filmów nagrodzonych Oskarem lub nominowanych, selekcja wśród mnogości beznadziejnych produkcji jest wtedy prostsza.

Na uspokojenie zmysłów przygotowałam muffinki piernikowe. Miękkie, orzechowe, pachnące korzenna przyprawą. I proste. Jak zawsze :) Idealne do kawy.

Znajdź w swojej kuchni:

suche składniki:

ok 280 g mąki pszennej
1 łyżkę proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
2 łyżeczki przyprawy kuchennej
80 gr cukru
szczypta soli
posiekane orzechy laskowe- 100 gr (3/4 do środka, 1/4 na wierzch)

Mokre składniki:
szklanka mleka (ok 250 ml)
stopione masło 80 g
2 jajka

Polewa:

2 łyżki masła
3 paski czekolady
odrobina mleka

Nastaw piekarnik na 200 stopni.
Wymieszaj mokre składniki, wymieszaj suche. Powoli połącz ze sobą. Masę przelac do papilotek - nie więcej niż 3/4! Ja nazywam to "większą połową". Piec ok 20 min.

Polewę rozpuśić na wodej kąpieli. Polać muffinki, a polewę posypać orzeszkami.

Smacznego:)


12 listopada 2011

Boskie Tiramisu!







































Chwalcie narody ten cudowny deser!

Aksamitny
Kawowy
Wyrazisty
Delikatny

Jeśli stan błogości można uzyskać podczas jedzenia, to tiramusu będzie jednym z tych deserów, przy których odlot jest gwarantowany ;)

Deser na pewn zagości u  mnie na stałe, jednak ze względu na swoją kaloryczność, będzie cieszył podniebienia raz na jakiś czas.

Deser dla cierpliwych- potrzeba trochę czasu, aby nabrał odpowiedniej konsystencji.
Wart oczekiwania.

Składniki:

2 jajka
3 łyżki cukru
1, 5 opakowania serka mascarpone (250+ 125 ml)
1 opakowanie biszkoptów ( u mnie okrągłe)
1 duży kubek mocnej kawy
1 łyżka kakao do posypania


Step by step:


4 dość duże pucharki


1. Wlewamy do garnka 2 szklanki wody-doprowadzam do wrzenia.
2. Zaparzamy kawę- musi ostygnąć.
3. Oddzielamy żółtka od białek.
4. Żółtka ubijamy z cukrem w misce, którą będzie można postawić na garnkiem z wrzątkiem (kąpiel wodna).
   Ubijamy je jeszcze chwile, para w tym czasie lekko zagęści masę. Zdejmujemy miskę z garnka.
5. Ubijamy białka. Dodajemy do żółtek, chwilę ubijamy nad parą. Zdejmujemy.
6. Serek mascarpone dodajemy do ubitych jajek. Miksujemy na bardzo wolnych obrotach, do uzyskania delikatnej konsystencji.
7. Biszkopty moczymy w kawie, delikatnie-aby w środku pozostaly dalej dość kruche.
U mnie sprawdziło się liczenie do 7;) póżniej biszkopt umieszczałam w pucharku.

Warstwami układamy: namoczone biszkopty- serek
                                namoczone biszkopty- serek

Wstawiamy do lodówki na 5 godzin.

Przed podaniem posypujemy kakao

BOSKIE!


6 listopada 2011

Spacerowo


Odkrywanie nowych miejsc w okolicy zamieszkania sprawia niesamowitą radość. Odwiedzanie tych dawno zapomnianych, jeszcze większą.
Zdziwicie się, jak pięknie może być tuż, obok Was.
Zakładajcie więc wygodne buty i do dzieła.









































pozdrawiam jesiennie!
Kamila

2 listopada 2011

Muffiny Baklava

Po nieudanej próbie wykorzystania mąki z amarantusa przy produkcji muffinków i zaliczeniu klapy kulinarnej przyszła pora na sprawdzony przepis. I to do tego przez dwie profesjonalistki: Nigelle i Liske.
Smakują cudownie! W środku pyszne nadzienie z orzechów i cukru.
Nie zmieniam za wiele w przepisie Nigelli, która cytuje Liska ( znajdziecie go tutaj ). To dzięki niemu wyszły  przepyszne!





Muffinki Baklava (przepis na 12 szt)

Nadzienie:

1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich ( u mnie proporcje: pół orzechów, pół migdałów)
1/3 szklanki cukru
1 1/2 łyżeczki cynamonu
3 łyżki roztopionego masła

Muffiny:

1 szklanka i 7 łyżek mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/4 szklanki cukru
1 duże jajko
3 łyżki rozpuszczonego masła
1 szklanka + 2 łyżki maślanki 

Na wierzch:
reszta nadzienia


Piekarnik nagrzewamy do 200 st.C. Proponuję nastawić piekarnik na grzanie "od spodu" + termoobieg.
Foremkę wykładamy papilotkami (u mnie kupione na allegro w kropeczki;).
Składniki nadzienia mieszamy razem-konsystencja ma być lekko kleista.

Mieszamy razem suche składniki - mąkę, proszek, sodę i cukier- zgodnie z zaleceniami. Osobno łączymy wszystkie mokre składniki - maślankę, jajko i rozpuszczone masło. Tutaj misker jest niepotrzebny- wystarczy wymieszać.

Łączymy mokre i suche składniki.

Wypełniamy foremkę do 1/3 wysokości, dodajemy niecałą łyżkę nadzienia i przykrywamy warstwą ciasta do 2/3 wysokości foremki. Resztą nadzienia posypujemy wierzch muffinów i pieczemy około 15-20 minut.
Kiedy muffinki będą zarumienione wyciągamy je z piekarnika.


Najlepiej smakują do kawy (porannej;)




23 października 2011

Jesien w pełni-spagetti z grzybami i serem


Sobotni spacer.
W marketach pogoń z wózkami, "pik pik pik"- słychać przy każdej kasie.
A my w górach, jesiennyych, kolorowych i już...mroźnych.
Termos z gorącą kawą, czapka naciągnięta na uszy i szalik po samą brodę.
Świeże powietrze chłodzi nam policzki. Miło.
Słońce ogrzewa plecy, razi w oczy. Przyjemnie.
Takie spacery pomagają oderwać się od codziennej rutyny, pobyć razem i nawet milcząc całą drogę, mieć pewność, że dogadujemy się świetnie.








































Siadamy na pniu, wyciągamy termos- "za dużo mleka" myślę. Po czym uznaję to za besensowny kometarz :)
Kontemplacja wolnego czasu- to się liczy.

A w domu po powrocie- makaron, koniecznie! Z ostatniego grzybobrania zostało nieco leśnych smakowitości.

500gr borowików
150 gr makaronu spagetti
1 cebula
2 łyżki masła
2 łyżki mąki, 2 łyżki śmietany
sól, pieprz
50 gr zółtego sera
20 gr parmezanu
zielona pietruszka

Makaron gotujemy al dente.

Grzyby dusimy w małej ilości wody. Kiedy lekko zmiękną a woda troszkę odparuje, dodajemy masło i pokrojoną cebulę.
Rumienimy ją na złocisto. Mąkę mieszamy ze śmietaną (można mąki dodać mniej).
Solimy i doprawiamy pieprzem.
Posypujemy pietruszką

Smacznego:)

10 października 2011

Made in Italy cd.

Dzisiaj o włoskich przysmakach, tym razem na słodko.

Zapach kawy, cappucino, ciastek i ciasteczek.
Tak zapamiętam ranki i południa w Lombardii.



Baby,babeczki- dekorowane czym dusza zapragnie. Tiramissu, pachnące, pochłaniające każdą cząstkę mojej uwagi. Pycha.



No i jedne z moich ulubionych specjałów (pochodzące z Toskanii) Cantucci.

Próbowałam robić kiedyś Cantucci. Nie udały mi się tak, jak chciałam. Może macie sprawdzone przepisy? Chętnie wypróbuję. Znalazłam taki Contucci
Te, które jadłam w Lombardii wprost się rozpływały.






































Oby udały mi się kolejne próby. Trzymajcie kciuki;)

9 października 2011

Made in Italy

Wróciłam...

Słoneczna wyprawa do krainy moich ulubionych smaków dobiegła końca. A szkoda...

Bergamo, miasteczko położone u podnóży gór, z pięknym starym miastem. Szybką prezentację znajdziecie tutaj . Dodatkowa zaleta- bezpośrednie połączenie z tanimi liniami lotniczymi. Zaledwie kilka kilometrów od lotniska czuć już wszędzie zapach makaronów, lokalnych wypieków...








Na początek PIZZA - cięta nożyczkami- po prostu rewelacja! Świeże dodatki: rukola, roszpunka, krewetki, grzyby no i sos pomidorowy.


Ciasto było dość grube a zarazem lekkie i delikatne. Kiedy jedliśmy ją, siedząc na pobliskim murku biblioteki ( jedyna wolna siedząca miejscówka)- świat na chwilę zniknął :)
Jedliśmy ją dość często, na chwile zapominając o nadprogramowych kaloriach (oj a ich nazbierało się wiele !). Wierzcie mi, mało która osoba przechodziła obok tej "pizzeri" bez zatrzymania.







Może zainspiruje Was do zrobienia własnej- domowej pizzy :)

cd. "Made in Italy" już niedługo

miłej niedzieli

25 września 2011

Murzynek z winogronem

Nie ma nic lepszego niż coś słodkiego do porannej kawy. Ciasto- nie za słodkie, miękkie, pachnące kakao.
Kawa smakuje inaczej, dzień nagle zapowiada się dobrze...
Murzynek z winogronem jest banalny, prosty w obsłudze a jednocześnie niedaleko mu drogich frykasów.




Potrzebujemy:

4 jajka
2 szklanki mąki pszennej (2x 250 ml)
pół szklanki cukru (125 ml)
pół szlanki oleju (125 ml)
3 łyżki kakao (nie oszczędzać!)
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cukru waniliowego
winogrona (u mnie czerwone) ok 0,5 kg
troszkę masła do wysmarowania formy
cukier puder do posypania

STEP BY STEP:

Oddzielamy białka od żółtek.
Żółtka ubijamy z cukrem.
Olej mieszamy z mąką, dodajemy żółtka i proszek do pieczenia oraz cukier waniliowy i kakao- miksujemy.
Białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy na koniec, mieszamy powoli łyżką,

Przelewamy masę do wysmarowanej masłem tortownicy.

Grona kroimy na pół, wyciągamy pestki, układamy równo w cieście, wypełniając jak największą powierzchnię.

Pieczemy 45 min w temp 180 stopnii




Smacznego!

Zobacz także: Ciasto mirabelkowe

24 września 2011

Risotto z kurkami

Zastanawiam się, skąd we mnie wzięła się pasja gotowania? Skąd ta ciągła potrzeba szukania nowych smaków? Często znajomi pytają mnie: "Chce Ci się? Stać tak przy garach zamiast gdzieś pojść, zrobić coś innego ?"- odpowiedź zawesze jest jedna-"Chce". Przecież nie zamykam się całymi daniami w kuchni, ale jeśli już tam jestem, to gotuję z wielką chęcią. A kiedy danie wychodzi mi dobrze, cieszę się podwójnie :). Nie traktuję gotowania jako "zła koniecznego", może to właśnie w tym tkwi cały sekret. No ale do rzeczy...







































Risotto to danie, które wg mnie jest dość pracochłonne, ale wierzcie mi, warte jest spędzonego nad nim czasu. Poszukiwanie słońca w potrawach trwa, więc dzisiaj propozycja risotta z kurkami.
Standardowy przepis na risotto urozmaiciłam lekką nutką pikanterii- papryczką chili. Dzięki temu, ryż nabrał wyrazistego smaku, a cała potrawa nie była "mdła".
Zaczynamy:

BULION:

1 l wody
2 marchewki pokrojone na plasterki
2 małe korzenie pietruszki pokrojone na ćwiartki
pół czerownej cebuli
2 ząbki czosnku
1 maleńka (naprawdę maleńka) papryczka chili - u mnie wersja suszona
lubczyk
sól, pieprz ziarnisty


KURKI:

200 g kurek
2 łyżki masła
pół czerwonej cebuli
1 maleńka papryczka chili
1 łyżka śmietany 18%
2 łyżki jogurtu nat
sól, pieprz

RYŻ:

1, 5 szklanki ryżu arborio
3 łyżki oliwy
100 ml białego wina
łyżeczka masła
natka pietruszki




STEP BY STEP:

Bulion:
Pokrojone warzywa  wkładamy do garnka, gotujemy aż do miękkośći. Doprawiamy przyprawami.

Kurki:
Grzyby płuczemy, wkładamy na paletnię wraz z cebulą. Dodajemy masło. Przyprawiamy solą i pieprzem. Kiedy kurki zmiękną, dodajemy wymieszaną śmietanę z jogurtem.

Risotto:
Do garnka wlewamy oliwę, dodajemy ryż. Prażymy ryż ok 5  min, po czym zalewamy winem. Kiedy ryż wsiąknie wino, dolewamy bulionu (uwaga- czysty bulion bez warzyw) aż ryż go wchłonie. Czynność powtarzamy. Przy ostniej porcji bulionu dodajemy do ryżu pokrojone warzywa z bulionu oraz papryczkę chili posiekaną na mini cząstki.
Kurki dodajemy kiedy ryż wchłonie całą ciecz. Na koniec dodajemy pokrojoną natkę pietruszki. Zostawiamy na chwilę w garnku, aby smaki sobą przeszły.


RADA:

Ponieważ przyrządzenie risotta jest pracochłonne, podstawy ryżowej gotuję więcej. Końcową bazę (z warzywami ale bez dodania kurek) zamrażam, abym mogła zrobić inna wersj,ę kiedy tylko najdzie mnie taka ochota.

Również część kurek, które kupiłam obgotowuję i zamrażam. Posłużą za dodatek do kolejnego dania:)

Weekendowego smacznego!


22 września 2011

Farfalle z ajwarem i bałkańskimi serami




































Dni coraz krótsze, wieczory coraz chłodniejsze. Herbata z cytryną i miodem smakuje coraz wytrawniej a w potrawach poszukujemy ciepłego słońca. Kiedy koleżanka podarowała mi słoiczek wypełniony po brzegi pachnącym ajwarem, wiedziałam, że wkroczy on do moich stałych przysmaków. Po odkręceniu wieczka nie mogłam oderwać się od tego aksamitnego sosu, który ma w sobie wszystko to, co kocham: paprykę, bakłażana, czosnek, cebulę.
Dostałam także kawałki bałkańskich serów, o bardzo intensywnym zapachu. Jeden przypominał ser blue, drugi z kolei- ser długodojrzewający. Oba słone, aromatyczne.
W moich myślach od razu pojawiły się w zestawieniu z makaronami.





































Z połączenia obu tych rarytasów powstało danie, które pachnie jak wakacyjna przygoda.

Publikuję tu przepis na AJWAR Malinowej koleżanki, słowo w słowo- bo tak czyta się go najlepiej :)


AJWAR:

4 średnie papryki czerwone
4 ząbki czosnku
2 średnie bakłażany
1 mini mini mini papryczka chilii
1 mała cebula
sól, pieprz 

Paprykę, czosnek i bakłażany lądują w piekarniku aby skórka sie przypaliła i zeszła.....
Cebulka do rondelka- delikatnie podsmażyć, ale na jasno aby nie była przypalona....
Obieramy czosnek, paprykę i bakłażanu.... kroimy w kostkę paski lub obojętnie co 
wkładamy do czegoś co to zmiksuje... dodajemy cebulę i przyprawy i chilii (wedle upodobań)
Powoli można dodać trochę oliwy ale nie koniecznie tym razem nie dodałam....

Z powyższej porcji wyszły mi 4 male słoiczki :)


 Poniżej przepis na farfalle z ajwarem:

150 gr  makaronu kokardki
pół słoiczka (100 ml) AJWARU
2 plastry serów (blue, długodojrzewający- może być feta- takie jakie najbardziej lubicie)
2 łyżeczki oliwy z oliwek
sól, pieprz
szczypta rozmarynu

Makarony gotujemy al dente (ok 10 min).
Odcedzamy wodę.
Polewamy makaron oliwą, dodajemy AJWAR oraz sery.
Kiedy sery staną się miękkie , podajemy do stołu- posypujemy na koniec rozmarynem




Polecam!

17 września 2011

Krem z dyni z grzankami curry







































Kocham początki jesieni.
Na drzewach pojawiają się pierwsze kolorowe listki, trawa traci swoją nasyconą zieleń a w ogrodzie jabłka rumienią się pięknie.

Zawsze o tej porze roku dostaję zastrzyk energii... Nie wiem, czy wpływa na mnie ta optymalna  temperatura, czy rześkie powietrze o poranku. Po prostu kocham tą porę.

Dzisiaj polecam krem z dyni, z odrobiną curry i grzankami posypanymi właśnie tą przyprawą.

Składniki:

1 mała dynia (ok 0,5 kg)
2 małe ziemniaki
pół korzenia pietruszki
1 mała cebula
3 ząbki czosnku
pół kostki rosołowej (opcjonalnie)
3 łyżki oliwy z oliwek
curry, ostra czerwona papryka, sól, pieprz


Do 1 l wody wkładamy:
ziemniaki obrane i przekrojone na pół, cebulę, korzeń pietruszki. Dodajemy szczyptę soli, pieprzu. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ok 5 min.

Dynię kroimy na ćwiartki. Obieramy. Miąższ ze środka wydłubujemy i odstawiamy do miseczki (wyjmujemy duże pestki). Dynie kroimy na mniejsze kawałki i dodajemy do garnka (nieco później niż inne warzywa, ponieważ dynia szybciej robi się miękka).

Oliwę wlewamy na patelnię, dodajemy 3 ząbki czosnku pokrojone na plastry. Podsmażamy ok 2 min.
Dodajemy do patleni miąższ z dyni, smażymy całość, przyprawiamy solą i pieprzem.

Podsmażoną dynię z czosnkiem dodajemy przed miksowaniem.
Zmiksowany krem przyprawiamy: 0,5 łyżeczki czerwonej, ostrej papryki; szczyptą soli, pieprzem i 1 łyżeczką curry.


Grzanki z czerstwego chleba (lub gotowe) podsmażamy na patelni po czym dodajemy szczyptę curry.

Wszystko dekorujemy odrobiną koperku.



Pycha- zupa poprawiająca humor!

Polecam

5 września 2011

Zielone Risotto





































Długo mnie nie było. Czasami tak bywa, sprzęt też musi dać o sobie znać.Usterka naprawiona, więc zabieram się do relacji.

Zielone risotto powstało w inspiracji o program "Rewolucje na talerzu", nadawany przez TVN Style.
Przepis lekko zmodyfikowany:

All what you need:

150g ryżu arborio
½ litra wywaru z warzyw (1 marchewka, 2 korzenie pietruszki, poł cebuli, kawałek selera- bulwa- wszystko pokrojone w plasterki)
¼ szklanki białego wina
100g zielonej fasolki szparagowej
6 brykiecików szpinaku
tymianek suszny
ostra papryka- pół łyżeczku
1 łyżeczka masła
Odrobina parmezanu do posypania
oliwa z oliwek
sól, pieprz



Step by step:

Pokrojone warzywa gotujemy.
Odcedzamy po ugotowaniu: pietruszkę, seler, cebulę.
Kroimy na mniejsze cząstki.

Fasolkę blanszujemy przez ok 7 min we wrzątku. Musi pozostać delikatnie miękka, ale nie całkowicie ugotowana.

Ryż prażymy na małej ilości oliwy z oliwek. Po chwili dodajemy wino.
Kiedy ryż wchłonie wino dodajemy po 1 miarce bulionu np. po szklance.
Czekamy aż ryż pochłonie bulion i czynność powtarzamy.

Po 1 miarce bulionu dodajemy warzywa - fasolkę + warzywa z wywaru. Ryż przejdzie smakiem warzyw.
Na koniec dodajemy szpinak (rozmrożony) oraz łyżeczkę masła.
Doprawiamy do smaku tymiankiem, pieprzem, solą oraz szczypytą ostrej papryki.

Przed podaniem warto posypać parmezanem.


Te delikatne danie rozpływa się w ustach,
polecam serdecznie!



31 sierpnia 2011

Disconnected

Niestety! Komputer odmówił posłuszeństwa.
Jak tylko naprawię ten piekielny sprzęt wracam z nowymi przepisami!!!

23 sierpnia 2011

Co zrobić z kaszą jaglaną?








































Na TVN Style oglądałam ostatnio program: "Gastonomia. Ekonomia", w której to prowadzący podpowiadają jak używać składników, aby się nie zmarnowały...


Z ostatniej potrawy zostało mi mnóstwo kaszy jaglanej.
Co tu zrobić, co tu zrobić?

Ugotowałam wcześniej pokrojone na małe kawałki: marchewkę, korzeń pietruszki, kawałek selera, pół czerwonej cebuli, brokuły. Dodałam bazylię, zioła.

Wszystko zmieszałam z kaszą, która zaraz po ugotowaniu jest dość kleista. Uformowałam kotleciki.
Obsmażyłam po 2 min na każdej stronie, na małej ilości oliwy z oliwek.
Bez formowania kotlecików też jest dobre, jednak podzielenie na mniejsze części pozwala łatwo porcjować.




Polecam;)

21 sierpnia 2011

Duszony kurczak w sosie z zielonego pieprzu






































Dzisiaj proponuję  duszonego kurczaka w sosie z zielonego pieprzu.
Przepis łatwy, a potrawa wychodzi z tego znakomita.


Potrzebujemy:

1 pierś z kurczaka

SOS:

300 ml bulionu
50 ml smietany kremówki (30 %)
zielony pieprz marynowany  (po łyżeczce na osobę)
pół łyżeczki natki pietruszki
2 łyżki mąki
sól

kasza jaglana- po pół filiżanki na osobę (ok  125 ml)
liście bazylii



Step by step:

Kaszę jaglaną zlewamy wodą (0,5 filiżanki kaszy to min 1 filiżanka wody).
Dodajemy sól do smaku.
Poczas gotowania sprawdzamy czy kasza jest miękka i czy się nie przypala. Można dodawać wody podczas gotowania. Dodajemy liście bazylii.

SOS:

Mąkę zasmarzamy. Wlewamy bulion i dodajemy pieprz zielony. Kiedy pieprz zmięknie a ilość bulionu się zredukuje dodajemy śmietanę i natkę pietruszki. Całość mieszamy, niektóre ziarenka pieprzu można rozgnieść, oddadzą swój intensywny smak. Jeśli sos jest jednak za gęsty można dolać ponownie bulionu.
Do takiego sosu wkładamy pokrojoną w paski pierś z kurczaka i dusimy przez ok 20 min.


Smacznego!

11 sierpnia 2011

Smaki dzieciństwa- Mirabelki w cieście





































Sad latem. Pleciony koszyk, który ma pomieścić wszystkie skarby drzew.
Pełnia kolorów. I zapach dzieciństwa- mirabelki. Maleńkie śliweczki. Zbierając je miałam wrażenie, że każda się do mnie uśmiecha :)







































Uznałam, że najelpiej będą smakowały w cieście.
Przepis na ciasto podaję tutaj. Zmieniły się tylko owoce.
Mirabelki płuczemy i kroimy na pół, wyrzucamy pestki.
Część połówek wkładamy do masy, część zostawiamy na wierzchu - tuż pod kruszonką.
Nie bójcie się, że ciasto opadnie- dodałam sporo owoców (ok 40 mirabelek) i pięknie wyrosło.





Polecam serdecznie!


7 sierpnia 2011

Mini tarty ze szpinakiem i odrobiną pikanterii...

Copyright: http://kuchniamagnifique.blogspot.com/

Lubie takie dni jak dziś. Pogoda za oknem nie rozpieszcza, nie jest jednak ani za zimno, ani za gorąco. Deszcz delikatnie muska szyby, w pokoju tli się mała lampka. Do tego książka z poczuciem humoru, dobra kawa i wszystko inne jest teraz nieważne.
No, poza jednym- bo zjeść przecież coś trzeba.
Na niechcenie, na prostote podania polecam te małe tarty. Mogą służyć za niecodzienną formę kanapek na kolację, albo na przystawkę na odwiedziny znajomych. Dla mnie dzisiaj były czysto egoistycznym zaspokojeniem burczącego brzucha i ochoty na coś smacznego;)

Potrzebujemy:

1 gotowe ciasto francuskie
pół opakowania mrożonego szpinaku
2 ząbki czosnku
2 łyżki smietany
1 pierś z kurczaka
szczytpa curry, czerwonej papryki,
sól, pieprz
łyżka oliwy
1 papryczka chili


Step by step:

ciasto kroimy na małe prostokąciki. Nacinamy nożem w kilku miejscach (ciasto lepiej rośnie). Wykładamy na blaszkę pokrytą papierem do pieczenia i wstawiamy na 10 min do piekarnika nagrzanego na 180 stopnii.

W tym czasie gotujemy pierś z kurczaka. Ugotowaną kroimy na małe kawałeczki i rumienimy na BARDZO małej ilośći oliwy z oliwek, "opalając" przyprawą z curry i czerwoną słodką papryką.

Papryczkę chili czyścimy z pestek i kroimy na małą kosteczkę.

Szpinak rozmrażamy, chwilę smażymy na patelni. Dodajemy śmietanę, czosnek, doprawiamy solą i pieprzem. Dobrze odcisnąć nadmiar wody ze szpinaku na durszalku.


Kiedy nasze tarty się lekko zarumienią wkładamy na nie szpinak, naciskając widelcem na ciasto. Kładziemy na szpinak kurczaka i papryczkę. Wstawiamy na kolejne 10 min.

Można posypać parmezanem.

Copyright: http://kuchniamagnifique.blogspot.com/
Smacznego!

31 lipca 2011

Dynia makaronowa- na ostro.

Copyright: http://kuchniamagnifique.blogspot.com/







































Za oknem październik w lipcu. Zimno, szaro, wieje. Brrr! Bez kurtki nie ma co ruszać się z domu.
Potrzebne było mi danie, które mnie rozgrzeje.
Dostałam dynie makaronową. Pierwszy raz ją robiłam i pokochałam od pierwszego "kęsa".
Jej miąższ po ugotowaniu rozpada się we włókna, niczym makaron. Przypomina nieco makaron ryżowy, ale ma smak warzywa.

Mój przepis:

1 dynia makaronowa (1,5 kg)
2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
1 łyżeczka curry
1 łyżeczka masła
pieprz, sól
łyżeczka pietruszki suszonej


Dynię gotujemy do miękkości- aż nóż bija się łatwo.
Kroimy na pół i wybieramy łyżką miąższ.
Na durszlaku odcedzamy nitki dyni, przelewając odrobiną zimnej wody.


A co z pestkami?

Wyczytałam wszędzie żeby odzielić pestki. Moja dynia był młoda, a pestki po spróbowaniu wydawały mi się nieodzwoną częścią tego dania, więc je zostawiłam. Smakowały świetnie.


Copyright: http://kuchniamagnifique.blogspot.com/





































Do garnka wkładamy nitki dyni wraz z pestkami, dodajemy masło, koncentrat, curry.
Doprawiamy solą i pieprzem, wsypujemy łyżeczkę natki pietruszki.

Podajemy gorące:) Danie jest naprawde rewelacyjne.

Polecam!